W ciągu ostatnich sześciu miesięcy moje życie uległo radykalnej zmianie. Nadszedł czas, kiedy zdecydowałem, że chcę być... Zawsze byłem zadowolony z tego, że dryfuję. Dorastając, nigdy nie byłem zachęcany do bycia kimś więcej. Nie oczekiwano ode mnie wielkich osiągnięć. Ani od przyjaciół, ani od członków rodziny, ani od nauczycieli, ani od moich rówieśników.

Co się dzieje?

Tak więc utwierdziłem się w przekonaniu o przeciętności i głęboko zakorzeniłem się w tym schemacie na przestrzeni lat. Tym, co skłoniło mnie do przełamania tych schematów, było spotkanie miłości mojego życia: mojej żony Kenny. Ona zdobyła moje serce w taki sposób, że musiałem być absolutnie najlepszym człowiekiem, jakim mogłem być. Okazała bezwarunkową miłość i empatię, które wydawały się bezpodstawne, biorąc pod uwagę jej wychowanie i wydarzenia z jej życia. Miała wszelkie powody, by być zgorzkniała i agresywna wobec wszystkich, tak jak ja byłem. Ale mimo to promieniała miłością.

Dzień, w którym wyznałyśmy sobie miłość, był dniem, w którym zmieniło się całe moje życie. Dorastając, od 12 do 23 roku życia, nie przeszkadzało mi siedzenie i granie w gry wideo. Nie przeszkadzało mi ćpanie z przyjaciółmi i oglądanie godzinami telewizji i filmów bez celu. Nie przeszkadzało mi, że moją jedyną dyscypliną była sprawność fizyczna i ćwiczenie sztuk walki.

Uwzględnić

Widziałem moich rodziców i przyjaciół, zadowolonych z ich gniewu, przeciętności i próżniactwa. Stało się to akceptowalnym wzorcem, w który niestety wpada dziś większość ludzi. Budziłem się każdego dnia z myślą, że mogę żyć wiecznie lub umrzeć jutro, i nie miało to znaczenia. Życie nie miało celu. W szkole średniej desperacko szukałem tego celu. Studiowałem chrześcijaństwo. Przeczytałem Biblię od deski do deski dwa razy, a także wiele razy poszczególne rozdziały. Nie znalazłem tego, czego szukałem.

Studiowałem buddyzm i zagłębiłem się w niego. Medytowałem i przestrzegałem przykazań. Wtedy natknąłem się na pojęcie narodzin i odrodzenia. Podsumowując, zasadniczo mówi ono, że życie jest cierpieniem i że celem osiągnięcia oświecenia jest zakończenie cyklu życia i odradzania się, a więc zakończenie cierpienia. To również nie podobało mi się. Zaangażowałem się w kościół LDS i starałem się jak mogłem, żeby się zaangażować. Ale zanim pozwolono mi wziąć udział w wyższych poziomach kościoła, musiałem zapłacić dziesięcinę. Mieszkałam z dziadkami, a nawet wtedy po prostu żyłam od wypłaty do wypłaty (co prawda częściowo dlatego, że nie rozumiałam, jak budżetować i przestać wydawać frywolnie).

Odkryłem, że moje uczestnictwo w tej wierze zależało od mojego wkładu fiskalnego. Tak więc i tam nie znalazłem tego, czego szukałem. Wtedy w księgarni Maricopa Community College natknąłem się na książkę genialnego pisarza Richarda Dawkinsa pod tytułem "Urojenie Boga". To właśnie tam odkryłem odpowiedzi, których szukałem. Przeczytałem tę książkę w ciągu kilku dni i odnalazłem swoją drogę.

Należy pamiętać, że

Jestem Athiestem, ale to nie znaczy, że w nic nie wierzę. Wierzę w naukę. Wierzę w Życie. Wierzę w rodzinę i w to, że najwyższą wartością w życiu jest miłość. Pozostawiało to jednak pytanie, co jest celem życia? Tak więc w ciągu następnych kilku lat dryfowałem bardziej. Odkryłem bardziej sensowne i produktywne życie, ale wciąż brakowało mi prawdziwej intencji. Wciąż miałem te same wzorce. Desperacko poszukiwałem większego celu. Zniosłem mnóstwo bólu serca w wyniku mojej desperackiej potrzeby miłości i akceptacji.

Kiedy byłem w Siłach Powietrznych USA, stacjonowałem w Anglii, osiągnąłem szczyt samotności i bólu serca, i doprowadziło mnie to na skraj samobójstwa. Wtedy właśnie mnie to uderzyło. Siedząc ubrany w mojej wannie, trzymając nóż, wpatrując się w swoje nadgarstki. Nagła jasność. To jest nie do przyjęcia. Coś musi się zmienić. Przez wiele dni przeszukiwałem internet. To był początek mojej drogi, w wieku 25 lat. To właśnie wtedy dorosłem i stałem się prawdziwym dorosłym. Zaczęło się od bycia po prostu wdzięcznym. Widziałem wschód słońca i uśmiechałem się z wdzięcznością. Słyszę śpiew ptaków, zamykam oczy i odpływam wraz z nutami.

Zaczęłam tworzyć rzeczywiste relacje międzyludzkie, zamiast udawać zainteresowanie, dopóki nie odejdą. Byłem dumny z mojej pracy i pozwoliłem sobie na ekscytację i energię, by być sobą. To wciąż był bardzo długi proces, a postępy były powolne z powodu szczególnych, uwarunkowanych wzorców, którymi wciąż żyłem. Ale kiedy poznałem moją żonę, Kennę, mój cel stał się jasny. Podniosła moje serce z rozpaczy i wprowadziła je w samorealizację. Każdego ranka zaczynałem od filmów motywacyjnych.

Uwaga końcowa

Czy zamierzasz pogodzić się z przeciętnością? Czy też zamierzasz wzrastać i rozwijać się? Ze wszystkich problemów, z którymi dorastałem i wszystkich negatywnych wzorców, w które się wpakowałem, odkryłem, że to nie świat został przebudzony. To byłem ja. Jestem odpowiedzialna za swoje życie i będzie ono takie, jakie sobie wymarzę. Będę pracować bez wytchnienia, aż mi się uda. Będę upadać w kółko, aż w końcu dotrę na szczyt. Życie jest tak trudne, jak je określimy. Działanie jest po prostu trudne, dopóki nie stanie się proste. Dziecko upada raz po raz, aż nauczy się chodzić. Ale nigdy się nie poddaje.

Próbuje aż do skutku. Większość z nas ma tę zdolność, by nigdy się nie poddawać, nawet w chwili, gdy się rodzimy. Nigdy nie przestawaj, dopóki twoje życie nie stanie się tym, czym mogłoby być. Nigdy nie bądź niewiarygodny. Nie musisz zaczynać od maratonu. Zacznij od jednego kroku. Jednej codziennej dyscypliny powtarzanej codziennie. Doradzałbym filmik motywacyjny od jednego z wielkich, których wspomniałem wcześniej. Domu nie buduje się całego w jednym czasie. Buduje się go po jednej cegle na raz. Jeden gwóźdź na raz. Jedną ścianę w jednym czasie. Moje najgłębsze, serdeczne życzenia dla Ciebie, aby ten raport zainspirował Cię do stworzenia pozytywnych zmian w Twoim życiu. Obyśmy wszyscy dążyli do wielkości i rozkwitali w życiu.